Chrystus przez Cud w Lanciano woła do nas: „Uwierz w moją miłość! Ja Ciebie kocham i zawsze jestem tu obecny, bo Cię kocham. W jakiejkolwiek jesteś sytuacji, zawsze możesz do Mnie powrócić.
Ciemna noc wiary
W VIII wieku w małym włoskim miasteczku Lanciano znalazła schronienie grupa bazyliańskich mnichów, prześladowanych za wystąpienie w obronie kultu ikon w Konstantynopolu. Wśród nich był pewien kapłan, bazylianin. Wydawało się, że najgorsze – prześladowanie – już go minęło, tymczasem czekały nań nowe trudności – obcy kraj, inny język, inne tradycje. Zetknął się też z tutejszymi ruchami publicznie manifestującymi, że w Eucharystii nie ma Jezusa, Boga-Człowieka. On, jako mnich wychowany we wschodnich tradycjach Ojców Pustyni, wiedział, że w Eucharystii Jezus, Bóg-Człowiek, jest. Jednak to, co wcześniej wydawało mu się trwałe, teraz zaczęło się chwiać. Zaczął pytać: „A może onimają rację? Czy w Eucharystii obecne jest prawdziwe Ciało Chrystusa? Czy on jako kapłan ma Bożą moc sprowadzenia Boga samego do hostii; moc, którą Jezus przekazał apostołom podczas Ostatniej Wieczerzy? Czy Jezus naprawdę zmartwychwstał? Bo jeśli nie zmartwychwstał, to on sam nie ma żadnej mocy, a eucharystyczna hostia nie jest Ciałem Chrystusa”... Nie umiał znaleźć odpowiedzi na te wątpliwości, żadne tłumaczenie nie dawało mu światła, nie dawało mu pokoju. Przeżywał głęboką noc wewnętrzną, przechodził przez pustynię, oczyszczenie. Tak było już od samego początku historii Izraela, że Pan przeprowadzał przez wszelkiego rodzaju noce i próby tych, przez których przekazywał coś wielkiego swojemu ludowi.
Rzeczywista Obecność
Pewnego dnia, kiedy zakonnik celebrował Mszę św. i gdy wymówił słowa konsekracji: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje; bierzcie i pijcie, to jest moja Krew”, zobaczył, że Hostia zamieniła się w Ciało, a wino w Krew. Nie mógł opanować swojego wewnętrznego poruszenia, nie mógł też ukryć tego, co się stało. Jako wschodni mnich, sprawował liturgię w małej kapliczce, w oddaleniu od ludzi, jednaksłysząc ich szemranie, wyszedł do nich i ze wzruszeniem powiedział: „Wejdźcie i zobaczcie, jaki Cud jest z nami”. Zrozumiał, że Pan dał odpowiedź dla niego i dla innych: Bóg jest zawsze rzeczywiście obecny w Eucharystii, która jest obroną i pomocą dla chrześcijan.
Ekspertyzy
Kroniki przekazują, że kilka dni po cudzie mnisi bazylianie zobaczyli, że Cudowne Ciało Eucharystyczne się kurczy. Przygotowali wówczas specjalny materiał pokryty szlachetnym suknem i przybili do niego 12 gwoździkami Ciało Pańskie. Dzięki temu cudowne Ciało z Lanciano ma dzisiaj okrągły kształt hostii, lecz jest w swej części centralnej – jak się wydaje – nieco postrzępione i uszczuplone z powodu obkurczenia się tkanki. Krew zgromadziła się natomiastw pięciu osobnych grudkach. Każda z nich jest nieco inna pod względem wielkości i kształtu. Do dziś relikwie przechowywane są w srebrnym relikwiarzu. Chrystusowe Ciało znajduje się w jego górnej, monstrancyjnej części, a Krew umieszczono w kielichu z pokrywą w dolnej części relikwiarza. Cudowne Ciało i Krew były kilkukrotnie przedmiotem badań kościelnych. W 1970 r. przeprowadzono specjalistyczne badania pod kierunkiem docenta nauk: anatomii, histopatologii, chemii i klinicznej diagnostyki mikroskopowej, prof. Odoarda Linolego. Specjaliści z uniwersytetów w Sienie i Arezzo pobrali próbki z żółtawobrązowo-brunatnej, twardej niczym drewno, tkanki Ciała oraz skamieniałych grudek Krwi i poddali je bardzo dokładnym badaniom, które trwały do 27 II 1971 r. Tuż po pierwszych żmudnych badaniach naukowcy przesłali do opiekujących się sanktuarium w Lanciano oo. franciszkanów telegram, w którym napisali: „Słowo Ciałem się stało”. W marcu 1971 r. gotowy był już protokół z badań naukowych. Mówił on, że Ciało i Krew z Lanciano należą do gatunku ludzkiego i mają jedną grupę krwi – AB (tę samą grupę krwi znaleziono na Całunie Turyńskim). Wycinek pobrany z Ciała Pańskiego jest tkanką mięśnia sercowego. Z punktu widzenia medycyny w cudownym Ciele Eucharystycznym jest kompletne ludzkie serce, gdyż obecne są w nim wszystkie elementy, które je tworzą. Badania wykazały, że to serce było żywą tkanką; choć dziś jest to zasuszone mięso, jednak w środku ma żywe białka. Określono także, że Krew z Lanciano zawiera przybliżoną wartość substancji mineralnych taką jak świeża ludzka krew, a nieznaczne odchylenia wynikają z wieku próbki. Na uwagę zasługuje także fakt, że Ciało i Krew z Lanciano (pomimo ich całkowitego przekształcenia na skutek działania czasu) nie uległy rozpadowi, choć – co potwierdzili naukowcy – nigdy nie były one konserwowane, a wprost przeciwnie – narażone były na działania atmosferyczne, wpływ środowiska i kontakt z pasożytami.
Po kilku latach od ogłoszenia ekspertyzy naukowej prof. Linoli zwrócił się jeszcze do ONZ z prośbą o przysłanie komisji, która zbadałaby prawdziwość wyników badań jego zespołu. W 1976 r. przybyli do Lanciano lekarze wydelegowani przez ONZ. Pobrali oni próbki Ciałai Krwi z Cudu i przebadali je. Wyniki ich badań potwierdziły odkrycia lekarzy włoskich. Analizy laboratoryjne wykluczają „fałszerstwo historyczne” lub manipulację i potwierdzają nadzwyczajny charakter „zjawiska”. Cud z Lanciano pozostaje faktem niepodważalnym, ale i – z punktu widzenia dzisiejszej nauki – niewytłumaczalnym.
Mowa Boga
Cud Eucharystyczny z Lanciano nie był dany tylko mnichowi – ten znak jest dany nam wszystkim. To my, ludzie współcześni, potrzebujemy badań naukowych i one są nam dane, a przez nie Jezus mówi, że wtedy, w czwartek w Wieczerniku, On rzeczywiście dał nam siebie jako pokarm, jako jedzenie, i rzeczywiście przekazał apostołom swoją moc. Przykazał: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje, które za was i za wielu będzie wydane, czyńcie to na moją pamiątkę”. Co to znaczy? Po pierwsze, że w czasie Eucharystii chleb eucharystyczny staje się prawdziwym Ciałem Chrystusa. On jest w tym sakramencie rzeczywiście obecny. Po drugie, że Chrystus przekazał apostołom władzę sprowadzania Go na ziemię i nakazał: „Czyńcie to!”. Po trzecie, że słowa „bierzcie i czyńcie to” uaktualniają się w każdym momencie, zawsze. Każdy kapłan, niezależnie od swojej świętości czy niegodności, ma moc, którą Jezus przekazał apostołom w Wieczerniku, i w każdej Eucharystii On sam jest zawsze obecny. Mnich bazylianin pytał: „Czy ja naprawdę mam Jego moc? I czy On jest obecny w Eucharystii?”. I kiedy zobaczył, że Hostia zamienia się w mięso, a wino w krew, zrozumiał: „Mam tę moc, którą Jezus dał w Wieczerniku. Gdyby Jezus nie wyszedł z grobu, to dzisiaj ta Hostia nie zamieniłaby się w mięso, a wino w krew. Skoro to się stało, to oznacza, że Jezus zmartwychwstał, że tajemnica Wielkiego Czwartku jest rzeczywista”. Wiele osób przyjeżdżających do Lanciano odkrywa ją i doświadcza wewnętrznego przemienienia…
Przemiany
Przyjechało kiedyś do Lanciano pewne małżeństwo z USA, dwoje starszych ludzi, by oddać Cudowi głęboki pokłon. On był diakonem baptystą, ale zrezygnował ze wszystkich funkcji w Kościele baptystów. Powód? Eucharystia. Przyznał, że kiedyś bardzo zwalczał rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii i kpił z wiary katolików w tę obecność. I oto pewnego dnia coś się stało, coś w nim pękło. Odczuł wielką miłość do Eucharystii i zarazem wielki żal za to, co robił. Odkąd wraz ze swą żoną przyjął chrzest, każdego dnia uczestniczy we Mszy św. Już jako baptysta wiedział o Lanciano; gdy został katolikiem, przyjechał dziękować za swoje nawrócenie. Pewna Rosjanka, pięćdziesięcioletnia aktorka, kiedy przyjechała do Lanciano, ze łzami w oczach wyznała ojcu franciszkaninowi, który posługuje w tamtejszym sanktuarium: „Ojcze, jaka jestem szczęśliwa. Ochrzciła mnie babcia w Kościele prawosławnym, ale nie praktykowałam. Kiedyś weszłam zaciekawiona do kościoła katolickiego św. Ludwika w Moskwie. Tej samej nocy przyśnił mi się kapłan trzymający Eucharystię i usłyszałam głos z Hostii: »Czekam na ciebie, kocham cię«”. Żartobliwie dodała: „Jestem artystką, więc uwierzyłam od razu”. Gdy przyjechała tutaj, klęczała, wielbiła Pana, płakała, mówiąc: „On jest moim życiem!”. Od pięciu lat jest katoliczką. Jej córka także przyjęła chrzest w Kościele katolickim. Również jej wnuczkę ochrzcili. Do Lanciano przyjechała kiedyś grupa ludzi z Polski. Był tam również, jak się potem okazało, kardiolog ze Szwajcarii. W najprostszy sposób, tak by wszyscy zrozumieli, lekarz ów wytłumaczył, dlaczego Hostia Cudu jest w środku jakby dziurawa. Z punktu widzenia nauki potwierdził on to, co powiedzieli lekarze włoscy. Powiedział otóż, że jest to serce ludzkie przekrojone wzdłuż. Dziura powstała, gdyż mnisi przybili je gwoździkami, a ono nie mogło się skurczyć. Dodał, że gdy serce umiera – kurczy się i zamyka. Zatem w Cudzie mamy konające serce, które chciało się zamknąć, serce umierające z miłości do nas… Gdy pewnego dnia o. franciszkanin opiekujący się tamtejszym sanktuarium opowiadał grupie z Polski o Jezusie w Eucharystii w Cudzie z Lanciano, jedna z kobiet, dziennikarka, zaczęła bardzo mocno płakać i wykrzyczała swój ból w następujących słowach: „To ja Cię tak lekceważyłam, Panie mój!”. Odeszła od grupy, uklękła blisko Cudu i długi czas trwała w potoku łez. Potem poprosiła o spowiedź.
Miłość ocala
W Piśmie Świętym Krew Baranka jest krwią życia, krwią uwolnienia, uzdrowienia, a Jego Ciało jest ciałem, którym się karmi lud, by mógł wejść na drogę wolności, drogę życia, drogę pójścia za Panem jako Pasterzem. Kiedy przyjmujemy Komunię św. – Jezusa, Boga- -człowieka ukrytego w białej Hostii, jemy źródło miłości i miłosierdzia. Skoro Go jemy, już nie możemy powiedzieć: „nie umiem kochać”; trzeba nam stanąć w prawdzie i z żalem przyznać: „nie chcę kochać”. Skoro Go jemy, to powinniśmy Nim promieniować. Skoro przyjmujemy Go od kilku, kilkunastu, a może i kilkudziesięciu lat, to jak bardzo powinniśmy być przemienieni? Czy jesteśmy?... Czasem odkrycie prawdy, że nie pozwalamy się Jezusowi przemienić, może rodzić ból – ciężki, nieznośny, przytłaczający – ale Pan w Cudownej Hostiiz Lanciano pociesza: „Nie pokazałem ci tego, jak mało jesteś do Mnie podobny, po to, żeby Cię zgnębić, ale pokazałem ci to po to, żebyś rzucił się w moje ramiona... Żebyś zaufał Mi i nie miał pretensji do siebie samego, że jesteś tak mało podobny do Mnie. Uwierz w moją miłość, że Ja ciebie kocham i zawsze jestem tu obecny, bo cię kocham. W jakiejkolwiek jesteś sytuacji, zawsze możesz do Mnie powrócić”. Pan wie, że jesteśmy słabi i grzeszni, dlatego dał kapłanom moc sprawowania Eucharystii i odpuszczania grzechów w sakramencie pokuty, byśmy mogli przyjść i korzystać w pełni z Jego obecności. Gdy wyznajemy w spowiedzi św. nasze grzechy, On nam je odpuszcza i leczy wszystkie rany, które zadał nam grzech, a kiedy przyjmujemy Komunię św., wypełnia się w nas słowo Pisma: „Pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serce nowe, i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. Wtedy będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem” (Ez 36, 25-28). Jezus jest zawsze z nami i zawsze na nas czeka. Z miłości do nas uczynił samego siebie więźniem tabernakulum. Pragnie, byś przyszedł (przyszła), przyjął(- ęła) Go i pozwolił(a) Mu zamieszkać w swym sercu, i byś stał(a) się żywą monstrancją, w której On będzie zawsze obecny… Żywą monstrancją, która zaniesie Go do tych, którzy Go nie chcą, którzy o Nim zapomnieli. Do wszystkich odrzuconych, samotnych, przygniecionych cierpieniem, spętanych, udręczonych, którzy nie mają nadziei… Do wszystkich, których On szuka… Do których przez Ciebie, przez Cud w Lanciano i inne Cuda Eucharystyczne woła słowami zapisanymi przez św. s. Faustynę: „Powiedz zbolałej ludzkości, niech się przytuli do miłosiernego serca Mojego, a Ja ich napełnię pokojem” (Dz. 1074).
Wywiady z o. Zbigniewem Deryłą OFM Conv przeprowadzone w Radiu Niepokalanów oraz Radiu Watykańskim(spisała i opracowała Małgorzata Radomska)
0 komentarze:
Prześlij komentarz