"Dla Boga nie ma nic niemożliwego" (cz. 3)
Misją Marii Teresy Carloni, włoskiej mistyczki-stygmatyczki, był o niesienie pomocy Kościołowi prześladowanemu na Wschodzie. Oto trzecia odsłona historii Bożego działania przez nią w życiu Kościoła .
W Polsce Maria Teresa była w Polsce dwa razy: w 1963 i 1965 r. Prymas Wyszyński zadbał o to, aby program tych wizyt dał jej obraz Polski, jej życia duchowego w warunkach tworzonych przez reżym komunistyczny. Maria Teresa zwiedziła poza Warszawą Laski , Częstochowę , Kraków, Gniezno i szlak piastowski. Swoje refleksje spisała po powrocie: "Naród polski doznał ogromnych krzywd, był poniżany i gnębiony (...). Aby dobrze poznać Polaków, nie można zatrzymywać się na chwili obecnej, lecz trzeba obiektywnie przyjrzeć się kalwarii, jaką przeszli... Naród polski wyrósł i został ukształtowany poprzez swe doświadczenia, ale jego siła tkwi także w tym, co stanowi jego cechę charakterystyczną, co odróżnia go od innych narodów, co go uformowało i co nim kieruje. Jest to jego dobroć i wiara (...). Taki jest Polak : mając świadomość ,że jest katolikiem, nie zapomina, że jest jednocześnie obywatelem i osobą zasługującą na wolność i szacunek".
Częstochowa zrobiła na Marii Teresie szczególne wrażenie: "Obserwując ludzi wpatrzonych w oblicze Czarnej Madonny, naprawdę zrozumiałam, że na tej ziemi trzeba więcej heroizmu, żeby żyć, niż żeby umrzeć ! Kto nie był w Polsce, nie może tego zrozumieć ... Będąc w Częstochowie w okresie największego napływu pielgrzymów albo w święta maryjne, doznaje się czegoś nadzwyczajnego. Doświadcza się, co to znaczy » żyć« W pełnym tego słowa znaczeniu; można by rzec: po prostu się »żyje« .
Był też czas na długie rozmowy z prymasem, na poznanie nowych biskupów dla Wschodu, chwilowo przygotowujących się konspiracyjnie jako zwykli księża do tej misji pod okiem prymasa Wyszyńskiego. Na życzenie biskupa Slipyja zbierała informacje o sytuacji i warunkach egzystencji wiernych i kapłanów obrządku greckokatolickiego.
Współpraca z Pawłem VI
Współpraca z papieżem Pawłem VI układała się nieco inaczej niż z dwoma jego poprzednikami. Sam Ojciec Święty w pełni popierał działalność Marii Teresy. Gdy ją po znał , powiedział: "Wyrażam zg o d ę , błogosławię , zachęcam i błagam o kontynuację dzieła".
Utrudnienia przyszły ze strony urzędników watykańskich . Gdy Maria Teresa prosił a o audiencję u papieża, żądali składania prośby na piśmie z określeniem , kto ją składa , w jakiej sprawie i po co. A przecież wszystko musiało przebiegać i pozostawać w głębokiej tajemnicy, bo tego wymagali ci, w imieniu których mistyczka miała rozmawiać - i tylko papieżowi osobiście mogła wręczać powierzone sobie materiały.
Paweł VI miał też inną koncepcję działania na rzecz Kościoła Milczenia. Chciał mianowicie uzyskać dla niego jakiś , choćby niewielki na początek, wycinek tolerancji, a drogą do tego miałoby być nawiązanie oficjalnych kontaktów z władzami państwowymi . Ojciec Święty nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, że w systemie komunistycznym wszystko się obiecuje, ale niczego się nie dotrzymuje. Maria Teresa już znała na tyle warunki życia religijnego w tym systemie, że nie miała złudzeń , natomiast palącą dla niej sprawą była potrzeba niesienia pomocy doraźnej , natychmiastowej zagrożonym i prześladowanym.
Po ostatniej sesji II soboru watykańskiego, w grudniu 1965 r., mistyczka odwiedziła przez bilokację [bilokacja mistyczna to równoczesna dostrzegalność .,w cielesnej postaci" tej samej (żyjącej) osoby w 2 różnych miejscach - przyp. red.] Kościoły tych państw i krain, które nie były reprezentowane na soborze: Indochiny, Koreę , Syberię, Chiny, Ukrainę , NRD oraz kraje bałtyckie: Litwę , Łotwę i Esto n i ę . Wszędzie działały małe grupki wiernych, gromadzące się na modlitwie i - jeśli znalazł s i ę kapłan - na Eucharystii, a także pomagające sobie nawzajem w chwilach d oświadczenia .
Interwencje
Tymczasem misja Marii Teresy wzbogacała się o nowe formy realizacji: przez kontakt mistyczny docierały do niej wezwania o pomoc, na które odpowiadała w zależności od zgłoszonej potrzeby.
Czasem można było wysłać paczki żywnościowe do tych łagrów (zwłaszcza na Dalekiej Północy) , gdzie przymierano już głodem . Ale w innych przypadkach przesyłka już nie wystarczała i Maria Teresa musiała się tam udać osobiście za pośrednictwem daru bilokacji.
2 lutego 1976 r. wieczorem Maria Teresa zadzwoniła do swego ojca duchownego, ks. Campany, z informacją: "Jestem natarczywie wzywana do Rosji! Idę tam !".
W kopalni znajdującej się na pograniczu Litwy i Białorusi zawaliła się ściana , odcinając od wyjścia zatrudnionych w niej 27 więźniów pobliskiego łagru . Byli to Litwini i Rosjanie, katolicy i prawosławni, między innymi dwaj litewscy księża , jeden kapłan prawosławny i jeden subdiakon . Nic nie robiono, aby ich ratować , bo jako "religioznyje" i tak byli skazani na śmierć w tej kopalni , zawał też został wywołany w tym celu. Strażnicy, oddzieleni od skazańców zawaloną ścianą, ujrzeli nagle nieznaną kobietę zbliżającą się do nich. Czując coś niezwykłego , rzucili w nią ciężkimi nożyc ami do cięcia metalu. Gdy ona pochwyciła narzędzie , uciekli w popłochu, pewni, że mają do czynienia z "siłą nieczystą". Maria Teresa, wiedziona nadprzyrodzoną mocą, uczyniła nożycami wyłom, przez który więźniowie uciekli z kopalni , a potem z terenu obozu, gdyż ich wyzwolicielka, posługując się zdobycznym narzędziem, poprzecinała w umówionych miejscach druty kolczaste okalające obóz, po czym "wróciła" do siebie, ale z o stała wewnętrznie znów przynaglona do powrotu w stan i miejsce bilokacji, bo uciekinierom trzeba było pomóc trafić w bezpieczne miejsce.
Władze obozu koncentracyjnego nie wszczęły pościgu za zbiegami, gdyż strażnicy z kopalni, chcąc ukryć fakt swojej ucieczki przed "nieczystą siłą" , zameldowali swoim przełożonym, że wszyscy więźniowie zginęli w zawale. Dostrzeżone później przejście wycięte w zasiekach okalających obóz i leżące obok nożyce utrzymali w tajemnicy, po cichu naprawili szkodę i wszystko wróciło do "normy".
Tymczasem Maria Teresa musiała zadbać o to, by uciekinierzy znaleźli schronienie u przyjaznych ludzi w okolicy. Litwini postanowili nocą zdążać ku litewskiej granicy, bo na terenie swego kraju mogli liczyć na bezpieczne ukrycie, pozostałych miejscowi ludzie przeprowadzali pieszo lub przewozili w furmankach w miejsca, gdzie mogliby się ukryć na czas dłuższy. Na posterunku granicznym z Litwą Maria Teresa odnalazła wojskowego, który był po kryjomu księdzem katolickim, i uzgodniła z nim, że w nocy uśpi swoich kolegów ze strażnicy i przepuści przez szlaban 16 zbiegów. Tylko ten kapłan w mundurze wiedział , że Maria Teresa jest tam na mocy daru bilokacji , pozostali brali ją za jakąś heroiczną Rosjankę ratującą uciekinierów. W ciągu kilku najbliższych dni wszyscy znaleźli się w rodzinach albo innych bezpiecznych miejscach. O szczęśliwym dotarciu tam wszystkich Maria Teresa została powiadomiona przez głosy wewnętrzne już w Urbanii.
Krótko potem Maria Teresa i jej kierownik duchowy otrzymali audiencję u papieża Pawła VI. Wręczyli mu płótno haftowane przez Litwinów na Syberii, którzy w ten sposób chcieli podziękować za pomoc Kościoła . Wzruszony papież przyjął dar, który jego zdaniem miał wartość relikwii.
Wlistopadzie 1976 r. głos wewnętrzny powiadomił mistyczkę o rozruchach na pograniczu Litwy i Łotwy, skutkom których musi zaradzić. Spowiednik tak opisał tę interwencję : "Aby uderzyć w rodziny katolickie, które nie chciały wyrzec się wiary, zabrano z domów jedenaścioro dzieci w wieku od 7 do 12 lat, załadowano je na ciężarówkę , a drzwi . zaplombowano. Kierowca, któremu kazano wywieźć dzieci, miał w pewnym momencie wyskoczyć z pędzącego samochodu, tak by ten stoczył się w przepaść razem z dziećmi . Oznaczało to dla nich pewną śmierć . Wezwana przez ukrywającego się litewskiego kapłana , Maria Teresa znalazła się za kierownicą pojazdu w tym samym momencie, gdy kierowca wyskoczył z ciężarówki. Jadąc z wielką prędkością, przekroczyła granicę Łotwy i znalazła się na terytorium Litwy. Strażnicy nie zdążyli opuścić szlabanu ani przyjrzeć się kierowcy. Ledwie zdążyli odskoczyć, żeby nie zginąć pod kołami ciężarówki. Łotewskie dzieci zostały umieszczone w bezpiecznym miejscu u wspaniałych litewskich katolików.
Ta bilokacja była dla Marii Teresy wyjątkowo wyczerpująca. Mimo że chodziło o zjawisko nadzwyczajne i cudowne, to i tak mistyczka musiała wł ożyć w nie potężny wysiłek, a to odbijało si ę na jej zdrowiu. Każda misja dojrzewał a w czasie".
W bezmiarze prześladowań na Wschodzie interwencje Marii Teresy zdają się kroplą w morzu. Gdy mistyczka rozmawiała z Panem Jezusem o niemożności zaradzenia wszystkim potrzebom, Chrystus wyjaśnił jej, że cudowne działania Boże następują wtedy, gdy człowiek sam, swymi siłami i możliwościami już nie może dać rady. Ale najpierw muszą być wykorzystane przyrodzone środki .
18 września 1977 r. wieczorem Maria Teresa zakomunikowała ks. Campanie: "Za kilka godzin idę na Litwę . Sześciu Litwinów uciekło z obozu w Rosji. Nie mogą przedostać się do kraju" . Byli to młodzi chłopcy, najstarszy miał 17 lat. Nie mogli przejść przez granicę zabezpieczoną grubymi zwojami drutu kolczastego. O ratunek dla nich prosił kapłan , który pozostał w obozie i drogą wewnętrzną wzywał pomocy mistyczki, zdając sobie sprawę , że strażnicy ich zabiją przy próbie nawet zbliżenia się do zasieków. Maria Teresa znalazła się w miejscu, gdzie ukryli się uciekinierzy, widoczna dla nich, a niewidoczna dla strażników; tym ostatnim ukryła karabiny i gdy ich szukali, uniosła zwoje drutu kolczastego tak, że chłop cy prześlizgnęli się pod nimi i rozbiegli po drugiej stronie.
Pan Jezus wiedział , że Maria Teresa jest u kresu sił i zdrowia, że gdyby nie Jego łaski - dawno powinna już nie żyć. Zaczął ograniczać jej zaangażowania, w tym też interwencje. Misja się kończyła : drogi kontaktu z Kościołem Milczenia, wydeptane przez mistyczkę , już były utrwalone, nominacje biskupów w miejsce męczenników dokonane, przez kraje bloku komunistycznego szedł już ferment, zapoczątkowany najpierw wyborem papieża z kraju "demokracji ludowej" - Jana Pawła II, a potem strajkami i powstaniem w Polsce Solidarności.
Ustawały przeżycia i znaki mistyczne Marii Teresy, nasilały się natomiast jej choroby. Pomimo cierpień promieniała głębokim pokojem wewnętrznym . Starała się nadal pomagać Kościołowi na Wschodzie, posyłając paczki, książki, informując o jego potrzebach . Jej przykład pociągał innych.
Przeżyła bardzo silnie śmierć dwóch kolejnych papieży : Pawła VI i Jana Pawła I - drogą mistyczną otrzymała upewnienie, że są w niebie.
Wybór Jana Pawła II na stolicę Piotrową przyjęła z wielką radością. Kardynała Wojtyłę znała ze swoich wizyt w Polsce. Po zamachu na jego życie otrzymała znów dar bilokacji i mogła spędzić kilka godzin w klinice Gemelli przy łóżku papieża.
Potem przyszła wieść o śmierci "Brata Stefana", umiłowanego przez Marię Teresę prymasa Wyszyńskiego . Mistyczka czuła, że i jej godzina się zbliża.
17 stycznia 1983 r. zmarła niestrudzona orędowniczka i wspomożycielka Kościoła Milczenia, wielka córka Kościoła powszechnego. Na jej pogrzebie biskup Jaroslav Skardvada z Pragi tak zwrócił s ię do zmarłej : " Dziękuję Ci, Mario Tereso, za wszystko, co zrobiłaś dla mnie, dla nas wszystkich, dla naszych braci. Twoja ofiara i twoje cierpienia stały się ziarnem wydającym owoc wszędzie, gdzie kwitnie wiara, a jej wzrostu nikt nie powstrzyma".
Teresa Tyszkiewicz
Źródło : Alberto Di Chio, Luciana Mirri: Maria Teresa Carloni - apostołka prześladowanego Kościoła, Warszawa 2009 Wyd. Sióstr Loretanek
0 komentarze:
Prześlij komentarz